Nad inwestycją czuwa profesor Monika Ziemiańska z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Wybitny dendrolog i specjalista od kształtowania krajobrazu. Dzięki m.in. jej staraniom nowe nasadzenia na starcie otrzymały wielkie pielęgnacyjne wsparcie. – Znanego arborystę można spotkać było w ostatnich dniach pod nowymi drzewami na ul. Legnickiej i Lotniczej. Chodził z baniakiem na plecach albo na kółkach i psikał na nasze drzewa jakimiś substancjami. Co robił? Wykonywał zabiegi pielęgnacyjne, które poprawią start naszym nowym nasadzeniom. Robił m.in. mikoryzację. Dostarczał naszym nasadzeniom także kwasy humusowe – zdradza prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Zabiegami pielęgnacyjnymi zajmował się Jerzy Nieswadba. Przeprowadził na Lotniczej i Legnickiej m.in. mikoryzację, czyli dostarczył drzewom do pomocy grzybów. – Grzyb łączy się z korzeniem i zwiększa dzięki temu m.in. wchłanianie wody. Grzyby potrafią też pobrać związki mineralne z gleby. Mikoryzację przeprowadza się raz w życiu drzewa – mówi Jerzy Nieswadba.
Arborysta dostarczał nowym nasadzeniom także kwasy humusowe. One mają z kolei poprawić jakość gleby. Jej żyzność, sorpcyjność, rośliny wykorzystują lepiej składniki pokarmowe w niej się znajdujące. Kwasy pochodzą z leonardytów znajdujących się przy złożach węgla brunatnego. Co to takiego leonardyty? – Pochodzą z resztek roślinnych obumarłych bez dostępu powietrza, które uległy humifikacji. Powstały w okresie karbonu, czyli w piątym okresie ery paleozoicznej. Bardzo dawno temu, gdy tworzyły się nasze góry – wyjaśnia prezydent Sutryk.
A wszystko po to, aby drzewa pięknie rosły i cieszyły nie tylko jedno pokolenie wrocławian.