Treści dostępne w serwisie zostały stworzone w komercyjnej współpracy z miastami

Rośnie w oczach lekkoatletyczny obiekt na Kłokoczycach, którego wielkim orędownikiem był od zawsze niedawny trener naszej kadry czterystumetrowców, Józef Lisowski. – Po igrzyskach w Tokio mogę być tam już tylko magazynierem – mówił nam, nieco sobie dworując, przed czterema laty, gdy budowa jeszcze nawet nie ruszyła.

Hala na Kłokoczycach zapewni dach nad głową wrocławskiej królowej sportu. FOT. KAROL JASZCZ.

W Polsce jest tylko jedna taka hala, pod której dachem królowa sportu może organizować poważne imprezy. To wielofunkcyjna, widowiskowo-sportowa Arena Toruń, z podstawową funkcją lekkoatletyczną. Została oddana do użytku w 2014 roku, a kilkanaście miesięcy temu podjęła uczestników 36. Halowych mistrzostw Europy.

- Gdy jeszcze trenowałem, mogliśmy biegać tylko w Spale. Tam podłoże pod tartanem było betonowe, dopiero później położono deski i inaczej wyprofilowano wiraże. Dziś ten obiekt ma głównie funkcję treningową. Natomiast z Wrocławia jeździło się na ogólnopolskie zawody młodzieżowe do… czeskiego Jablonca. Pamiętam, że gdy przebywaliśmy na obozie w Szklarskiej Porębie, też zdarzało nam się korzystać z tej hali w Czechach – mówi nam Jacek Bocian, mistrz świata w sztafecie 4x400 m i były podopieczny trenera Lisowskiego. – A za halą we Wrocławiu trener chodził jak mógł. Rozmawiał z każdą siłą polityczną, byle tylko doprowadzić do tej inwestycji – dodaje.

Rzeczywiście tak było. Gdy trenera Lisowskiego spotykał Witold Bańka, były minister sportu i też czterystumetrowiec, od razu rzucał: "wiem, wiem, zaraz będzie o hali". I budowa ruszyła wreszcie w grudniu zeszłego roku, a obiekt mogący pomieścić dwa tysiące widzów ma być gotowy w pierwszej połowie roku przyszłego.

Hala powstaje na terenie centrum treningowego Ślęzy, w pobliżu ulic Sobieskiego i Bora-Komorowskiego. Jednocześnie będą mogły się w niej odbywać treningi lekkoatletyczne i koszykarskie, przede wszystkim Ślęzy.

Inwestycja powstaje ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki, Wrocławia oraz Samorządu Województwa Dolnośląskiego – we współpracy ze Ślęzą oraz Dolnośląskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Pod dachem znajdą się m.in. sześciotorowa okrężna bieżnia 200-metrowa z infrastrukturą lekkoatletyczną, siłownia, zaplecze szatniowo-sanitarne i biurowe oraz pomieszczenia do fizjoterapii i rehabilitacji. Przestrzeń wewnątrz bieżni, wedle potrzeb, będzie boiskiem do koszykówki, siatkówki czy piłki ręcznej. Znajdzie się tam również miejsce na ośmiotorową bieżnię do sprintu (60 m). Wreszcie nie zabraknie

dwurozbiegowej skoczni w dal i do trójskoku, skoczni wzwyż, do skoku o tyczce z rozbiegiem, boiska do rzutów (pchnięcia kulą) i strefy rozgrzewkowej.

Czekamy na kolejne sukcesy

Trener Józef Lisowski był najbliżej medalu olimpijskiego ze swoimi podopiecznymi, m.in. z Jackiem Bocianem, w Sydney (2000), gdzie Robert Maćkowiak zaliczył dramatyczny upadek, potykając się o kosz stojący tuż przy bieżni. – Rok wcześniej w Sewilli wywalczyliśmy srebro mistrzostw świata. Po latach, po ujawnieniu dopingu u Antonio Petigrew i dyskwalifikacji Amerykanów, zamienione na złoto. W 2001 roku zdobyliśmy złoto HMŚ w Lizbonie, gdzie Amerykanów, później też wykluczonych, wyprzedziliśmy od razu, na bieżni. Sądzę, że ten brąz w Sydney nam się należał. Po wywrotce Roberta ograliśmy jeszcze Australijczyków, co dało nam siódmą lokatę, jednak w statystykach figurujemy o jedną wyżej, z powodu kolejnej dyskwalifikacji sztafety USA – mówi Lisowski. W Tokio po dwa olimpijskie krążki dla Wrocławia (złoto i srebro) sięgnęła Natalia Kaczmarek (AZS AWF). Czekamy na kolejne sukcesy.

Źródła: Wrocław