Treści dostępne w serwisie zostały stworzone w komercyjnej współpracy z miastami

Z zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio Biało-Czerwoni przywieźli 14 medali, z czego aż dziewięć wywalczyli na dworze królowej sportu. Nasi lekkoatleci sami pomagają swojemu szczęściu, od wielu już lat zwracając na siebie uwagę. W pierwszej połowie 2023 roku zyskają we Wrocławiu świetne warunki do treningu, również zimową porą. Na Kłokoczycach powstaje efektowna hala.

Kompleks sportowy na Kłokoczycach. W głębi wizualizacja hali.

Obiekt rośnie w oczach w pobliżu ulic Sobieskiego i Bora-Komorowskiego, na terenach należących do Ślęzy Wrocław. Będzie służył lekkoatletom, ale też m.in. koszykarkom tego najstarszego wrocławskiego klubu, który w swoim CV ma dwa tytuły mistrzostw Polski w koszykówce kobiet. Po pierwszy sięgnęły one w 1987 roku, pod dowództwem Marioli Pawlak-Marzec, dwukrotnej wicemistrzyni Europy i dwukrotnie wybieranej najlepszą zawodniczką krajowych rozgrywek. A po trzech dekadach, w 2017 roku, znów się cieszyły z miana najlepszej polskiej drużyny.

Wykonawcą inwestycji jest firma Strabag Polska, która w sierpniu zamierza już budowę zadaszyć. Hala winna zostać oddana do użytku wiosną przyszłego roku, dając sportowcom możliwość korzystania z kompleksowej infrastruktury lekkoatletycznej, siłowni, zaplecza szatniowo-sanitarnego czy pomieszczeń do fizjoterapii i rehabilitacji. Przestrzeń wewnątrz sześciotorowej okrężnej bieżni stanie się, w zależności od potrzeby chwili, boiskiem do koszykówki, siatkówki lub piłki ręcznej.

Całościowy koszt inwestycji szacuje się na 55 mln zł. Połowę środków gwarantuje Ministerstwo Sportu i Turystyki, natomiast po 25 procent dokładają miasto Wrocław i Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego.

- Wrocław jest miastem wielu sportów, nie tylko piłki nożnej, siatkówki, koszykówki czy żużla. Dlatego bardzo się cieszę, że ten teren na Kłokoczycach się przeobraża z myślą o lekkoatletach. Ale nie tylko z myślą o nich. Ślęza ma na to miejsce pomysł, chce tu stworzyć Szkołę Mistrzostwa Sportowego, hotel, przestrzeń biurową, całą sportową akademię. A obok jest przecież m.in. pełnowymiarowe boisko piłkarskie ze sztuczną murawą i trybunami oraz boiska pod balonem – zaznacza Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.

Dach dla dolnośląskiej królowej to nie tylko wrocławska, ale ogólnopolska racja stanu. Dość powiedzieć, że podczas tokijskich igrzysk, gdzie Polacy sięgnęli po

14 olimpijskich krążków, aż dziewięć poszło na konto lekkiej atletyki. Cztery wyłowiliśmy z wody (kajakarstwo x 2, wioślarstwo i żeglarstwo), a brakujący brąz wyszarpał na zapaśniczej macie Tadeusz Michalik. Co więcej, złote krążki zdobywali w Japonii wyłącznie lekkoatleci. W rzucie młotem Anita Włodarczyk i Wojciech Nowicki, w chodzie na 50 km Dawid Tomala, a w sztafecie mieszanej 4x400 metrów Karol Zalewski, Justyna Święty-Ersetic, Kajetan Duszyński, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Dariusz Kowaluk oraz nasza Natalia Kaczmarek (AZS AWF Wrocław), trenująca na co dzień pod okiem wrocławianina Marka Rożeja.

Wcześniej po sukcesy z męską sztafetą regularnie sięgał trener Józef Lisowski i to on był wielkim orędownikiem budowy takiej hali we Wrocławiu. - Proszę koniecznie napisać, że czekam na nią. Jak mnie minister Bańka spotyka, to mówi "wiem, wiem, zaraz będzie o hali". Ja to mógłbym w niej być nawet magazynierem - żartował sobie Lisowski w rozmowie z nami przed czterema laty. To człowiek wychowany na wrocławskim sporcie, który później sam współtworzył.

- Jako dzieciak oglądałem wszystko, nie tylko lekką atletykę i Memoriał Kusocińskiego, na którym pojawiali się przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński oraz premier Cyrankiewicz. Za komuny śledziłem też namiętnie Wyścig Pokoju. Najpierw jechało się na ul. Podwale we Wrocławiu, by zobaczyć peleton, a późnej biegliśmy z chłopakami do domu, w okolice Stadionu Olimpijskiego, by już w telewizji obejrzeć finisz. Lata 60. to była również kapitalna koszykówka, Frelkiewicz i Łopatka grali jeszcze na ul. Saperów. A na wspomnianym Olimpijskim albo jeździł Mauger, albo Śląsk grał z Liverpoolem. Pamiętam, jak stałem z ojcem w kolejce po bilety na ten mecz, a obok porządku pilnowała milicja i kazała grzecznie czekać. Zwykłe, ligowe spotkania piłkarzy oglądaliśmy przy Oporowskiej, dzięki klubowej legitymacji Śląska za darmo. Mam ją od 1968 roku – wspominał Lisowski.

A Wrocław będzie miał od 2023 roku halę lekkoatletyczną. WoK

Źródła: Wojciech Koerber