– Podczas prac nie znaleźliśmy złota Wrocławia, ale ciekawe elementy architektonicznie. Najdłużej zajęło nam ustalanie skąd na bastionie znalazły się charakterystyczne bursztynowe kafle. Teraz już wiemy, że fragmenty ceramiki odkryte pod posadzką pawilonu perystylowego nie pochodzą z tego obiektu i zostały tu przywiezione jako gruz – mówi prezydent Jacek Sutryk. – Ale mamy dobra informację. Konserwatorzy zabytków pracujący przy rewaloryzacji Bastionu Sakwowego rozwikłali prawdopodobnie zagadkę ich pochodzenia. Wszystko wskazuje na to, że przed II wojna światową znajdowały się na ścianie w winiarni Ratsweinkeller (obecny browar Spiż).
Tak przynajmniej można wywnioskować z materiałów archiwalnych producenta kafli Villeroy & Boch. Z zachowanego elementu wiadomo, że kafle zostały wyprodukowane w zakładzie w Leśnicy (po niemiecku Lissa), który w latach 20. XX wieku został kupiony przez potentata w branży ceramicznej. Na zachowanych elementach kafli mamy fragmenty herbu miasta z czeskim lewem i orłem śląskim.
– Zastanawiała nas data: 1760 rok, która pojawiła się na materiale ceramicznym. Na pewno nie oznacza ona produkcji tej ceramiki, a jest datą upamiętniającą ważne wydarzenie militarne z historii Wrocławia. W tym wypadku wszystko wskazuje na skuteczną obronę naszego miasta przez armię pruską przed wojskami austriackimi - podczas wojny siedmioletniej. Dowódca garnizonu wrocławskiego Friedrich von Tauentzien był przed II wojną światową w naszym mieście postacią legendarną. Jego pomnik i sarkofag stał na obecnym pl. Kościuszki, a plac nosił jego imię – wyjaśnia prezydent Wrocławia.