Treści dostępne w serwisie zostały stworzone w komercyjnej współpracy z miastami

Hala Stulecia przygotowała urodzinowy cykl bezpłatnych spacerów, podczas których dowiecie się więcej o genezie powstania obiektu, jego genialnym architekcie Maksie Bergu oraz o tym, czym od samego początku żyje Hala – o najważniejszych wydarzeniach, które miały tu miejsce na przestrzeni lat.

Budowa Hali Stulecia pochłonęła dwa miliony marek.

„Mamy to!” – być może takie słowa krzyknął Max Berg, stojąc na placu budowy przeszło 110 lat temu. Po niespełna 14 miesiącach ciężkiej pracy w końcu się udało i jego budowla została ukończona. Całe szczęście, nie przypominała ani tortu, ani pudła na kapelusze, jak zapowiadali niektórzy. Nie runęła też zaraz po wybudowaniu, jak złorzeczyli inni. Przeszło 2 miliony marek nie zostały wyrzucone w błoto, a w trakcie budowy wielokrotnie dokonano rzeczy niemożliwych. Jakich?

Spacery zaplanowano na sobotę, 20 maja, a udział w nich jest bezpłatny. Obowiązują zapisy na konkretną godzinę, decyduje kolejność zgłoszeń. Miejsca na godz. 12.30 zostały już wyczerpane, ale spacery rozpoczną się również o 10.30, 11.30, , 13.30 oraz 14.30. Rezerwacja i zapisy: 511 146 221 | 71 347 50 55 | edukacja@halastulecia.pl.

Pierwsze prace nad Halą Stulecia (polegające na zagospodarowaniu placu budowy) rozpoczęły się w maju 1911 roku. W sierpniu i wrześniu wyznaczono główne osie budowli oraz rozpoczęto prace ziemne. Do stycznia 1912 roku zakończono wylewanie fundamentów. W kwietniu ruszyły prace przy rusztowaniach oraz szalunkach pod cztery główne filary hali, a do września udało się zamknąć etap betonowania kopuły i przystąpiono do zabudowywania kopuły ściankami okien i stopniami stropów. W grudniu 1912 roku firma Dyckerhoff & Widmann przekazała miastu obiekt w stanie surowym.

Żelbet – lekki i sprężysty materiał, mimo znakomitych parametrów technicznych, budził obawy w epoce Berga. Stal posiadała swoją wartość – mierzalną w wadze. Stalowe konstrukcje, mimo olbrzymiego ciężaru i znacznych kosztów, cieszyły się zaufaniem budowniczych. Obawiano się chwili, gdy hala stanąć będzie musiała o własnych siłach, kiedy usunięte zostaną wszystkie rusztowania. Strach robotników odpowiedzialnych za prowadzenie budowy przeszedł w zdumienie, kiedy Berg wyszedł na ulicę, prosząc przypadkowego przechodnia, by w zamian za złotą markę pomógł architektowi

w odkręceniu śruby pierwszego szalunku. W chwili tej żelbet – zbrojony beton, rozpoczął erę triumfu w budownictwie i architekturze.

Do budowy Hali Stulecia użyto materiałów najwyższej jakości. Specjalny cement do produkcji betonu, dostarczony przez opolską cementownię Silesia, przechodził wcześniej restrykcyjne testy budowlane. Po wykonaniu prób łamliwości stali zdecydowano się na użycie walcowanej stali o podwyższonej wytrzymałości. W miejscach narażonych na szczególne obciążenia zastosowano granit strzegomski – kruszywo charakteryzujące się najlepszymi parametrami. Do wykonania stolarki okiennej użyto drewna żelazowego sprowadzonego z Australii.

Licząca 65 metrów rozpiętości kopuła Hali Stulecia była – w chwili zakończenia budowy – największą na świecie, przyćmiewając nawet rzymski Panteon. Żelbetowa konstrukcja charakteryzowała się przy tym znacznie mniejszym ciężarem oraz większą wytrzymałością. Berg, by podkreślić „prawdę materiału” użytego do wzniesienia budowli zdecydował się na rezygnację z ozdób i ornamentu.

Hala Stulecia została wzniesiona zaledwie w 14 miesięcy. Dzięki wykorzystaniu dwóch wież, które poruszały się po torach położonych wokół budynku tempo prac było nadzwyczaj wysokie. Zasilane elektrycznie wieże – połączone linami ze szczytem wierzchołka wznoszonej konstrukcji – tworzyły rozpiętą nad rusztowaniem kolejkę linową o udźwigu do 2 500 kg.

Źródła: Wrocław