Trzeba mieć też na uwadze, że pracownicy MPK w białych czapkach i z lizakami mają uprawnienia do kierowania ruchem. Kierowcy powinni traktować ich tak samo, jak policjanta kierującego ruchem – mimo że nie mogą dostać od nich mandatu.
To ważne, ponieważ na miejsce zdarzenia radiowóz Nadzoru Ruchu często dociera pierwszy. Pracownicy MPK zaczynają kierować akcję ratunkową, jeśli jest taka potrzeba, organizują przejazd samochodów lub wstrzymują ruch. Gdy sytuacja jest poważna i na miejsce dociera straż pożarna, wtedy dowodzenie akcją przejmuje strażak.
Interwencja Nadzoru Ruchu MPK nie ogranicza się tylko do spraw ściśle związanych z taborem MPK. Pracownicy są przeszkoleni w udzielaniu pierwszej pomocy, a poza tym może im też towarzyszyć ratownik medyczny. Bywa, że pomocy poszkodowanej osobie należy udzielić natychmiast.
Kontakt z Nadzorem Ruchu może mieć każdy kierowca, nie tylko jako świadek groźnego zdarzenia. Nawet przy zupełnie niegroźnej kolizji z pojazdem MPK, patrol musi przyjechać i spisać protokół. Ze względów ubezpieczeniowych nie może się skończyć na wymianie oświadczeń między kierowcami czy kierowcą a motorniczym.
Pod koniec minionego roku Nadzór Ruchu został wyposażony w nowe radiowozy – toyty C-HR. Są to pojazdy hybrydowe, zgodnie z proekologiczną polityką MPK. Ponad 90 proc. przebiegu przypada na jazdę po mieście, a zatem sporą część tras mogą przejechać bez emitowania spalin. W cyklu miejskim ładowanie akumulatora jest najskuteczniejsze.
Wyjaśnianie okoliczności zdarzeń ułatwia wyposażenie radiowozów w odpowiedni sprzęt i oprogramowanie. Od razu na miejscu zdarzenia jest możliwość pobrania monitoringu z autobusu lub tramwaju i przeanalizowanie go.