To miejsce we Wrocławiu, w którym w cudowny sposób splatają się losy pogańskich Słowian, katolików i protestantów. W roli głównej rodzina drukarzy, księgarzy z pruskim rodowodem, która tak wiele zrobiła dla… polskiego czytelnictwa. Pomnik sobie wzniosła w Breslau, w miejscu starszym niż Ostrów Tumski i niewiele młodszym niż Rzym!
Na Osobowicach jest Góra Kapliczna. W tym miejscu istniało grodzisko. Archeolodzy stwierdzili, że w tym miejscu znajdował się w VI wieku p.n.e. centralny prasłowiański gród Ślężan! To miejsce ma jednak też nowszą i równie interesującą historię. W XIII wieku na wzgórzu urzędowały siostry klaryski. W wieku XVII nieznany artysta wyrzeźbił niewielką figurkę Matki Boskiej, którą umieszczono na dębie rosnącym u podnóża Górki Kaplicznej. Figurze tej przypisywano nadzwyczajne właściwości. Wzgórze staje się powoli miejscem kultu. W XVIII wieku, gdy kantor Balcer, organista kościoła św. Macieja zostaje wyleczony z paraliżu i ślepoty góra staje się pielgrzymkowym.
W XIX wieku właścicielem Osobowic jest rodzina Kornów. Drukarzy, księgarzy niezwykle zasłużonych dla historii Wrocławia i polskiego czytelnictwa. Ludzi światłych na tyle, że jako protestanci postanowili wznieść tu kaplicę i przeznaczyć ją dla wszystkich religii, a w podziemiu przygotować kryptę grobową dla swojego rodu.
Budowę kaplicy zlecił Johann Gottieb Korn za ponad tysiąc talarów jednemu z najlepszych pruskich architektów Carlowi Ferdinandowi Langhansowi, znanemu m.in. z zaprojektowania Opery Wrocławskiej. Langhans wybudował perełkę. To malutka kopia kościoła przy ul. Ołbińskiej. Pierwszy obiekt historyzmu w przedwojennym Wrocławiu. Piękne malowidła w kaplicy, wyjątkowe światło, w środku na ołtarzu delikatna figura sprzed wieków. Matka Boska z Osobowic patrzy na wiernych ze spokojem choć po wojnie pod jej sercem konserwatorzy znaleźli kulę z karabinu…
To miejsce decyzją Metropolity Wrocławskiego arcybiskupa Józefa Kupnego od soboty będzie kolejnym wrocławskim sanktuarium. Warto odwiedzić to miejsce, szczególnie gdy ksiądz otwiera kaplicę wielkim kluczem. Tym samym co 200 lat temu…