Treści dostępne w serwisie zostały stworzone w komercyjnej współpracy z miastami

Spory rozgłos zyskała w żużlowym środowisku niedawna wypowiedź Kamila Bortniczuka. Minister sportu zauważył, że jego zdaniem Polski Związek Motorowy postąpił niezgodnie z prawem, wykluczając z polskich rozgrywek tych Rosjan, którzy mają polskie obywatelstwo.

Artiom Łaguta, indywidualny mistrz świata, który nie może bronić tytułów IMŚ oraz DMP.

- Nie wyobrażam sobie, jak można ograniczać prawa obywatela Polski, który tu mieszka i tu płaci podatki, tylko dlatego, że ma drugi paszport – zaznaczył Bortniczuk. Sprawa dotyczy indywidualnego mistrza świata - Artioma Łaguty (Betard Sparta) i brązowego medalisty zeszłorocznego championatu – Emila Sajfutdinowa (Apator Toruń). W kropce są też inni rosyjscy żużlowcy bez polskiego obywatelstwa: Siergiej Łogaczow z ROW-u Rybnik czy Wadim Tarasienko z GKM-u Grudziądz. Ten drugi znalazł się w o tyle paskudnej sytuacji, że został zawieszony i w Polsce, i w Rosji (za krytykę Władimira Putina).

- Jeżeli ktoś poniósł w Rosji karę za to, że skrytykował Putina, a my jednocześnie go karzemy w Polsce za to, że jest Rosjaninem, to coś jest nie tak – zauważył Bortniczuk, który twierdzi, że w cyklu Grand Prix Łaguta winien jeździć jako Polak. - Myślę, że to byłoby nawet nasze zwycięstwo – podkreślił.

Innego zdania są jednak w Polskim Związku Motorowym. Tam nie wyobrażają sobie, by Łagucie odgrywano polski hymn. Tym bardziej teraz, gdy na Ukrainie wciąż trwa wojna, rozlewa się krew, a rosyjski najeźdźca jest bezwzględny, brutalny i nieludzki.

Niektórzy wciąż wierzą, że Łaguta i Sajfutdinow będą mogli wzmocnić swoje polskie kluby przed fazą play-off. To jednak mało realne, choć ten pierwszy próbuje wrócić na tor poprzez salę sądową. Wrocławski klub wspiera go w tej walce i wiemy, że w sprawę zaangażowany jest m.in. Zbigniew Ćwiąkalski, prawnik, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny. A kluczowy argument to konstytucyjne prawo do pracy i wykonywania swojego zawodu.

Temat, ze względu na trwającą wojnę, jest delikatny, a przy okazji skomplikowany. Bo przecież Łaguta, Sajfutdinow czy Gleb Czugunow nie przyjmowali naszego obywatelstwa dlatego, że poczuli się Polakami. Decydowali się na taki ruch po to, by łatwiej im się u nas pracowało i łatwiej poruszało po Europie. Dlatego, de facto, nie różnią się niczym od Tarasienki czy Łogaczowa. Po prostu, jako klasowi zawodnicy, byli bardziej w cenie i mieli więcej szczęścia. A więc jeśli przywracać do sportowego życia, to może wszystkich? WoK

Źródła: Wojciech Koerber