Trudno sobie wyobrazić Wrocław bez Hali Stulecia, Pergoli, Pawilonu Czterech Kopuł czy Ogrodu Japońskiego. Co je łączy? Wszystkie zostały zbudowane na potrzeby Wystawy Stulecia - jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Wrocławia, od którego w tym roku minie 111 lat.
Celem wystawy było pokazanie światu historii i gospodarczych muskułów Śląska, a Śląsk miał przecież co prezentować. Rozmach przedsięwzięcia można dzisiaj porównać jedynie do Wystaw Światowych EXPO – wydarzenia, które potrafi odmienić nie tylko organizujące je miasta, ale nawet całe państwa. A skoro w Paryżu na podobną okoliczność w 1889 roku zbudowano Wieżę Eiffla, w Breslau także zamierzano działać z przytupem. Tylko gdzie pomieścić tysiące wystawców i miliony zwiedzających?
Konieczne było zaprojektowanie przestrzeni z powodzeniem łączącej funkcje ekspozycyjne, rekreacyjne i widowiskowe, która posłuży jako arena dla kolejnych wydarzeń przemysłowych, kulturalnych i sportowych. W sąsiedztwie ogrodu zoologicznego wygospodarowano pokaźną działkę i rozpisano konkurs. Spośród 43 zgłoszonych projektów wybrany został koncept miejskiego architekta, Maksa Berga. Wizjonerski. Nowatorski. Projekt „Katedry Demokracji”, jak mówił od samego początku o Hali Stulecia Berg.
A czy architektura może być demokratyczna? Tak uważał idealista Berg. Udział w przedstawieniach, koncertach czy wystawach miał przestać być przywilejem dla wybranych. Tak powstała wielofunkcyjna Hala Stulecia. Skojarzenia z gotyckimi katedrami są jak najbardziej uzasadnione również z powodu charakterystycznej żebrowej i przez to nieco gotyckiej kopuły. To świadomy zabieg Maksa Berga, o taką zabawę za światłem, jak w katedrach, mu chodziło.
Dzisiaj budowla robi piorunujące wrażenie, ale blisko 111 lat temu wielu wydawała się po prostu nierealna. Nigdzie wcześniej nie zastosowano takich technologii, nigdzie wcześniej nie zbudowano tak dużej kopuły i tak wielkich organów. To wizjonerstwo potwierdzono w 2006 r., gdy Halę Stulecia wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jednak Berg z realizacją swoich pomysłów miał raczej pod górkę. Niewiele brakowało, a projekt Hali Stulecia nie zostałby zaakceptowany przez miejskich radnych. W debacie w Ratuszu padały różne epitety, z tortem, gazomierzem i pudłem na kapelusze na czele. W
Berga nie wierzyła nawet ekipa pracująca przy budowie Hali – odmówiła mu usunięcia śrub ostatnich szalunków, obawiając się katastrofy budowalnej i zawalenia kopuły.
A dziś proponujemy bezpieczny, zimowy spacer po Pergoli i okolicy. Spacer w oparach historii.