Wielu pracowników miejskiej spółki prawie nie spało w ostatnich dniach. Mierzyli się z wielką wodą płynącą na Wrocław, ale także walczyli i walczą o… wodę pitną. Sytuacja była i jest trudna, ale cały czas kontrolowana. O instalacje wodociągowe, kanalizacyjne oraz o oczyszczalnie ścieków położoną w pobliżu ujścia Bystrzycy do Odry walczyły setki osób. Na pomoc wrocławskim specjalistom ruszyli, mieszkańcy, wojsko, ale i przedstawiciele miejskich firm wodno-kanalizacyjnych z całej Polski. Ze specjalistycznym sprzętem przyjechali m.in. z Łodzi, Krakowa, Warszawy, Poznania, Gdańska, Rzeszowa czy Szczecina. Ci ostatni przywieźli przez całą Polskę kilkaset metrów rur, które były bardzo potrzebne przy ochronie oczyszczalni ścieków.
Niestety nie brakuje kłamliwych informacji publikowanych w internecie o tym, że „zaraz zamkną wodę w kranach”, „że nie nadaje się do picia”. Miejskie służby cały czas dementują te rewelacje. Woda w kranach jest stale badana w specjalistycznych laboratoriach i można spokojnie pić kranówkę notabene jedną z najlepszych w kraju!
Zalanie terenów wodonośnych nie oznaczało zanieczyszczenia wody pitnej.
– Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie w związku z wysokim stanem wody w Odrze - podjęło decyzję o kontrolowanym zalaniu polderu Oławka i terenów wodonośnych. Jest to procedura zgodna z instrukcją przeciwpowodziową dla Wrocławia. Teren, na którym rozlewa się woda jest specjalnie przygotowany do takich sytuacji, a zalewanie polderu służy ochronie mieszkańców przed powodzią – wyjaśnia Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.