– Te miejsca, gdzie przebywają osoby w kryzysie bezdomności, monitorujemy regularnie przez cały rok, a nie tylko zimą – mówi Anna Zając-Domżał, zastępczyni dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. Dzięki temu pracownicy socjalni wiedzą, na które działki zajrzeć i jakie pustostany skontrolować. Z pomocą przychodzą im poznaniacy, którzy często dzwonią do MOPR. Z reguły chcą pomóc, choć czasami bezdomni dają im w kość. – Interweniujemy również na zgłoszenia mieszkańców, którzy skarżą się na uciążliwe sąsiedztwo osób w kryzysie bezdomności – mówi Ewa Blukacz, kierowniczka Działu Pomocy Osobom Bezdomnym MOPR Poznań.
Wtedy pracownicy socjalni w towarzystwie strażników miejskich starają się nakłaniać ich do przeniesienia się do schroniska, gdzie jednak trzeba być trzeźwym. Niedawno namawiali do tego dwóch panów koczujących w okolicach Starego Browaru. – Wstępnie wyrazili chęć udania się do schroniska, ale poprosili o czas do namysłu. Niestety, w umówionym dniu panów nie było ani na skwerze, ani w parku – wyjaśnia Blukacz. Gdy w końcu udało się ich spotkać, byli pod wpływem alkoholu.
Osobom w kryzysie bezdomności pomaga nie tylko miasto, ale i fundacje takie jak Barka. Poznań gwarantuje ponad 300 miejsc w schroniskach. Tylko do połowy września tego roku do punktu obsługi klienta zgłosiło się już 3637 bezdomnych. Blisko 400 z nich trafiło do schronisk lub szpitali, gdy ich stan zdrowia tego wymagał.