Treści dostępne w serwisie zostały stworzone w komercyjnej współpracy z miastami

Złamane ramy, urwane hamulce, a nawet… spiłowane siodełka czy kierownice. Bezpłatne rowery udostępnione krakowianom na pętlach Park & Ride zostały zdewastowane. Miasto stwierdziło, że miarka się przebrała – Kraków zablokował bezpłatną miejską wypożyczalnię rowerów elektrycznych. Straty wynoszą ponad 100 tysięcy złotych.

Cena każdego zniszczonego roweru wynosi kilkanaście tysięcy złotych.

Wandale wykazali się bogatą fantazją podczas dewastowania wspólnego dobra. Niektóre z rowerów miały pourywane dzwonki, hamulce, pedały, siedzenia czy linki na bagaże. Złamane ramy, kierownice, siodełka – ten widok łamie serce każdego miłośnika jednośladów.

– 12 rowerów zostało uszkodzonych do tego stopnia, że są one w zasadzie nie do użytku. Ewidentnie te rowery były wykorzystywane do skoków, bo miały połamane i powyginane ramy, ale były też akty zupełnie bezmyślnego wandalizmu, takiej czystej złośliwości, polegające na tym, że ktoś odpiłował kawałek siodełka, kierownicy czy pomalował cały rower, bo miał taką ochotę – mówi Maciej Piotrkowski z Zarządu Transportu Publicznego.

Zniszczeń dokonali najprawdopodobniej nieuprawnieni użytkownicy, czyli młodzież, która jednoślady użyła do jazdy downhillowej, np. w Lesie Wolskim, Bielańsko-Tynieckim Parku Krajobrazowym czy na Zakrzówku. Rowery te nie są przystosowane do obciążeń, jakie powstają podczas jazdy offroadowej. Naprawa i zastępowanie uszkodzonych rowerów generuje dodatkowe koszty, które obciążają budżet miasta i mogą prowadzić do zmniejszenia liczby dostępnych rowerów dla innych użytkowników.

– W tej chwili zawiesiliśmy ten system. Rowery, przynajmniej częściowo, są w stacjach zablokowane, nie można ich wypożyczyć – dodaje Maciej Piotrkowski.

Trwają prace nad uszczelnieniem regulaminu wypożyczalni rowerów. Celem zmian jest to, aby pojazdy były wypożyczane wyłącznie przez osoby do tego uprawnione, czyli przez osoby pełnoletnie. Regulamin doprecyzuje także zakres, w jakim rowery mogą być używane, czyli np. wyłącznie na drogach utwardzonych. Ma to wykluczyć zniszczenia, które powoduje jazda downhillowa.

– Zmiany z pewnością potrwają jakiś czas, bo to wymaga dosyć dużej ingerencji w system, ale mam nadzieję, że możliwe najszybciej rowery wrócą i kierowcy będą mogli nadal cieszyć się z tej alternatywy – zapewnia Piotrkowski. – Te rowery są przede wszystkim dla nich, jako alternatywny sposób poruszania się po mieście.

Cena każdego zniszczonego roweru wynosi kilkanaście tysięcy złotych. Zdecydowana większość aktów wandalizmu pojawiła się na Bieżanowie.

Źródła: Strefa Miast
Tags:
  • rower