W ostatnim czasie władze miasta analizowały pomysł wygaszania miejskiego oświetlenia między godz. 1 a 4. To mogłoby przynieść oszczędności rzędu ok. 4 mln zł w skali roku. Analiza wykazała jednak, że wygaszenie oświetlenia ulicznego w nocnych godzinach może zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców.
– Zakładaliśmy, że być może to oświetlenie będzie wyłączone, oczywiście ze względu na to, że chcieliśmy oszczędzać, ale okazało się, że nie jest to możliwe
– mówi Dariusz Nowak z Urzędu Miasta Krakowa. – Mówiliśmy, że nie będziemy oszczędzali na zdrowiu i życiu ludzi i dlatego tego nie zrobimy.
Decyzja jest podyktowana bezpieczeństwem pieszych i kierowców. Miasto od początku zakładało, że oszczędności związane ze zminimalizowaniem zużycia energii muszą w jak najmniejszym stopniu wpływać na komfort i jakość życia krakowian.
System oświetlenia ulicznego – jak to działa?
System oświetlenia ulicznego jest tak zorganizowany, że nie ma obecnie możliwości wyłączenia latarni z pominięciem newralgicznych miejsc, tj. skrzyżowania czy przejścia dla pieszych.
– Jeśli wyłączymy oświetlenie uliczne na lampach, to jednocześnie zniknęłoby oświetlenie, które jest na przejściu dla pieszych – dodaje Dariusz Nowak. – To się wiąże oczywiście z większym niebezpieczeństwem dla ludzi, przechodniów i kierowców samochodów. Wobec tego nie możemy tego zrobić.
Podobnie jest z oświetleniem świątecznym.
– Ono też będzie paliło się tak długo, jak długo będzie paliło się oświetlenie uliczne – podkreśla Nowak. – Oczywiście z takiego technicznego punktu widzenia jest możliwe zainstalowanie różnego rodzaju urządzeń, które powodowałyby, że te oświetlenia byłyby oddzielne. Ale z ekonomicznego punktu widzenia, to się nie opłaca, ponieważ gdybyśmy zamontowali te urządzenia, to koszt byłby większy niż oszczędności, więc tego nie zrobimy.
Obowiązek oszczędzenia 10 proc. energii
W okresie od 1 grudnia 2022 r. do 31 grudnia 2023 r. samorządy zostały zobowiązane do zmniejszenia o 10 proc. całkowitego zużycia energii elektrycznej. W związku z tymi zmianami Kraków cały czas szuka możliwości oszczędzania.
– Te 10 proc., o których mówił premier, będziemy musieli zaoszczędzić od 1 grudnia i to na pewno zrobimy – zapewnia Dariusz Nowak.