Plan zagospodarowania przestrzennego obejmuje blisko 700 hektarów w południowo-wschodniej części Krakowa. Obecnie znajdują się tam głównie magazyny i zakłady przemysłowe. Uchwalenie planu miejscowego ma to zmienić. Infrastrukturę przemysłową mają zastąpić szkoły, przedszkola, żłobki, parki i inne tereny zielone, do tego zabudowa biurowa i mieszkalna – plan zakłada budowę 35 tys. mieszkań dla 100 tys. osób. Na obszarze Płaszowa i Rybitw ma powstać całkowicie samowystarczalna dzielnica.
– Te propozycje wyglądają bardzo dobrze – mówi Jerzy Paliś, mieszkaniec ul. Rącznej, wiceprezes stowarzyszenia Partycypuj. – Jeśli zgodnie z planem oprócz deweloperki powstanie także cała zaplanowana infrastruktura (drogi, parki, szkoła, przedszkola, basen, teatr, kino), to takiego projektu w skali Krakowa jeszcze nie było.
Mieszkańcy zgodnie podkreślają, że obecnie jakość życia na tych terenach jest fatalna. Narzekają na brak dróg, układu komunikacyjnego, infrastruktury, a przede wszystkim na uciążliwości ze strony działających tam firm. Dokucza im głównie fetor, hałas i nadmierne zapylenie.
– Ten teren trzeba uporządkować, bo zrzucono tutaj wszystko, co w mieście śmierdziało i nie było wiadomo, gdzie to zlokalizować – mówi Jerzy Paliś. – Wiem, że przedsiębiorcy obawiają się tego planu. Dziś w wielu branżach wchodzą nowe technologie i uważam, że powinni zacząć je stosować. Tymczasem tutaj albo brakuje miejsca i nie mają gdzie się rozbudowywać, albo musieliby wstrzymać na jakiś czas pracę zakładów. Miasto wskazuje im nowe miejsca, robi ukłon w ich kierunku.
Stanisława Socha, mieszkanka Przewozu i prezes stowarzyszenia Partycypuj, dodaje: – Przedsiębiorcy nie powinni negować planu, bo doskonale wiedzieli, że to nastąpi. Przecież już praktycznie blisko dziesięć lat temu powstało studium, w którym zostało zapisane, że te tereny będą przeznaczone na biura i mieszkania.
– My, mieszkańcy okolicznych osiedli, na pewno odetchniemy, jeśli cały ten fetor się zmniejszy. Kilka lat temu wystarczyło zamknąć okna. Dziś dostaje się po nozdrzach także wtedy, gdy są zamknięte. To bardzo uciążliwe. Wierzę, że wprowadzenie planu to uporządkuje i będzie się nam żyło lepiej – uważa Jerzy Paliś.
Teraz nad planem pochylą się krakowscy radni. To oni zdecydują o jego ostatecznym kształcie.
– Radni miasta Krakowa, wykażcie odwagę i uchwalcie plan Nowego Miasta. Być może w przyszłości będziemy obchodzić rocznicę lokowania Nowego Miasta, a o składzie obecnej rady będzie się mówić jako o jego założycielach. Niech ta Rada Miasta Krakowa będzie tą, która dała szansę na rozwój naszego miasta, a nie tą, która ten rozwój zatrzymała – apeluje Stanisława Socha.